Po przygodzie z lateksowym jeżykiem
Muszę przyznać, że trochę się
obawiałam, jaki będzie stan Arki po tych piłeczkowych ekscesach, a szczególnie
po napojeniu jej wodą utlenioną, która kojarzy mi się ze skaleczeniami,
zranionymi kolanami z dzieciństwa, czyli jednym słowem z bólem. Obserwowałam
jej zachowanie i chyba ze zdziwieniem stwierdziłam, że nadal tryska energią i
ma jeszcze większą ochotę na szaleństwa niż zwykle.
Mój „najszczęśliwszy na świecie
pies”, jak Arkę określa nasz weterynarz, najchętniej szaleje po ogrodzie ze
swoją ulubiona piłką… spokojnie nie lateksową. Uwielbia piłkę, której wielkość
idealnie pasuje do pyska. Pamiętam, jak dostała ją w prezencie, to długo nie
chciała jej wypuścić, tylko cały czas trzymała w pysku. Rozbawiła nas tym
bardzo, bo język wystawiła na zewnątrz, a szczękami mocno zaciskała piłkę, nie
chcąc jej nikomu oddać.
Ulubiona zabawa z piłką to oczywiście bieganie za nią po ogrodzie. Najbardziej zabawne jest to, że kiedy kopnę piłkę, a ona niechcący przeleci przez niesprzątniętą kupę (niestety zdarza mi się nie sprzątać po Ari regularnie, o co szczególnie tata się wścieka), nie bierze jej od razu do pyska, tylko łapą naciska na piłkę i odwraca tak, jakby chciała wytrzeć ją o trawę i dopiero wtedy chwyta ją w swoje mocne szczęki. Jeśli zaś piłka „bez przeszkód” poturla się po trawie, Ari biegnie za nią na złamanie karku i równie szybko z nią wraca, po czym oddaje, czeka i czujnie obserwuje moje zachowanie, czy znowu kopnę w piłkę. Co ciekawe, Ari bawi się tą piłką również sama, co przypomina trochę piłkarza ćwiczącego kiwanie, tylko że w psim wydaniu.
Piłka jest ulubioną zabawką Ari, do tego stopnia, że na noc bierze ją ze sobą do legowiska. Śmiesznie to wygląda, kiedy kładzie się spać z dość dużą piłką u boku. Żadna inna zabawka nie cieszy się takim powodzeniem, nawet sznur do przeciągania nie jest dla niej tak atrakcyjny jak piłka. Nieraz zastanawiałam się nad tym, co mogę jej kupić jeszcze do zabawy. W sklepach widzę różne zabawki. Połowa z nich się nie nadaje, o czym już dziś wiem, bo je po prostu przegryzie. Swoją drogą po przygodzie z lateksowym jeżykiem sprawdziłam stan wszystkich gumowych zabawek. Może macie jakieś sugestie? Czym Wasze psy uwielbiają się bawić? Jakie zabawki zostawiacie im, kiedy muszą być przez parę godzin same?
Mój kundelek również preferuje piłkę, którą uwielbia aportować i bawić się sam, kiedy nie ma nikogo w pobliżu. :)
OdpowiedzUsuńOprócz tego ma kolorowy sznurek do przeciągania i stary trampek, w którym czasem spał, kiedy jeszcze był mały, ale i tak żadna zabawka nie cieszy się takim powodzeniem, jak najzwyklejsza piłka.
Arka jak była mała bawiła się plastikową butelką po wodzie mineralnej, ale niestety sąsiedzi narzekali na jej "miłość" i musieliśmy je odseparować :)
Usuń