Co się czai się w ogrodzie, czyli dlaczego mój pies utył?
Kilka dni temu pisałam o problemie otyłości u psa wynikającej z niedobrania temperamentu właściciela i jego czworonożnego przyjaciela. Labradory są szczególnie podatne na nadwagę, bo należą do łasuchów i ciągle sprawiają wrażenie głodnych. Trzeba bardzo uważać, aby nie dopuścić do niekontrolowanego przyrostu wagi. Nie zawsze się to jednak udaje. Sama przekonałam się, że nawet mimo wysiłku z naszej strony zdarzają się sytuacje, na które nie mamy wpływu. Niedawno udało nam się odchudzić Ari, po tym jak jesienią mocno przybrała na wadze. Wzrost wagi był na pewno rezultatem mniejszej aktywności w tym czasie, ale przede winne były orzechy. Zanim zorientowaliśmy się, dlaczego Ari tak szybko tyje, było już praktycznie za późno. Może jednak po kolei.
W ogrodzie sąsiadów blisko
naszego ogrodzenia rośnie duży orzech włoski, a kilka gałęzi zwisa nad naszą
działką. Do zeszłego roku drzewo nie miało zbyt dużo orzechów, więc nie
zwracaliśmy na to uwagi, że orzechy spadają do naszego ogrodu. Zeszłej jesieni
jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. Pewnego dnia wracając ze szkoły
zauważyłam, że przed domem leżą skorupki od orzechów. Nie zdziwiło mnie to
zbytnio, bo po okolicznych drzewach praktycznie przez cały rok szaleją wiewiórki,
więc do głowy mi nie przyszło, że to może być dzieło mojego psa. Kiedy jednak
następnego dnia skorupek było dwa razy tyle, a Ari znikała gdzieś w ogrodzie i
nie widać jej było praktycznie przez całe popołudnie, postanowiłam jej poszukać
i zobaczyć, co tak absorbuje jej uwagę. Okazało się, że Ari spędza godziny w
gęstych ozdobnych i wysokich trawach, gdzie spadają orzechy i z wrodzonym
wdziękiem rozgryza skorupkę, a następnie wyjada owoc. Odchyliłam ręką trawę i
zobaczyłam na ziemi taką ilość orzechów, jakby komuś rozsypał się w tym miejscu
kosz. Chcąc nie chcąc zanurkowałam w trawę i zebrałam wszystkie orzechy.
Problem polegał na tym, że zanim wszystkie orzechy spadły z drzewa, trwał istny
wyścig między nami a Ari, która podczas naszej nieobecności zajadała się nimi
do woli. Któregoś dnia wiał potężny wiatr i oczywiście zdecydowanie więcej
orzechów pojawiło się w naszym ogrodzie, co Ari skrzętnie wykorzystała.
Dzwoniliśmy nawet do weterynarza z obawy, czy nic się jej nie stanie od ich nadmiaru.
Trudno nam było zapanować nad tą sytuacją, bo wypadałoby albo zamknąć Ari na pół
dnia, albo siedzieć pod drzewem i zbierać spadające orzechy. Efektem tego
niekontrolowanego zajadania się orzechami był niestety znaczny przyrost wagi, który
utrzymywał się przez całą zimę. Odchudzanie psa w zimie wydawało nam się nierozsądne,
więc dopiero od lutego wprowadziliśmy restrykcyjny plan zrzucenia tych kilku
kilogramów. Przez ponad miesiąc Ari dostawała wyłącznie gotowane jedzenie:
kaszę z mięsem i warzywami, co w połączeniu z długimi spacerami i porannym
bieganiem za piłką dało widoczne rezultaty. Po nadwadze nie zostało ani śladu.
Dieta Ari się skończyła. Dostaje
znowu suchą karmę. Mam nadzieję, że uda nam się utrzymać jej dobrą kondycję. Poziom
energii tego już siedmioletniego psa po prostu mnie zadziwia. Całe szczęście
przed nami wiosna i lato, a więc czas, kiedy chętniej wybieramy się na długie
spacery, a szalone zabawy w ogrodzie należą do codziennego rytuału. Co zrobimy
tej jesieni? Nie mam pojęcia. Może macie jakiś pomysł?
Bardzo fajny blog ;)! Ja nie mam labradora więc aż tak nie muszę się martwić, bardzo ładny piesek na zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńWpadaj częściej :) Masz rasowego psa czy kundelka?
UsuńŚciąć gałęzie z drzewa sąsiadów :)
OdpowiedzUsuńGdyby to było takie proste :)
UsuńTen artykuł musiałby przeczytać mój brat. Jego suczka jest bardzo otyła. Mój brat nie rozumie, że robi jej tym krzywdę. Roksi to kundelka ale też potrzebuje ruchu i zabawy
OdpowiedzUsuńKundelki to cudowne psy. Zdecydowanie każdy pies lubi zabawę i jeśli należy do tych lubiących ruch, to jego brak faktycznie musi na nią źle wpływać. Ja mam psa, który zawsze jest głodny i dlatego nigdy w obecności Ari nie jem, bo wiem, że ciężko byłoby mi odmówić temu blagalnemu spojrzeniu.
UsuńSunia brata jest właściwie wyprowadzana 3 razy dziennie. Całe dnie siedzi w domu i żre. Bywają też dni, że ze wściekłości niszczy całe mieszkanie. Rwie gazety, niszczy buty itp...
OdpowiedzUsuńSunia najwyraźniej się nudzi. Może trzeba zostawić jej dyżurne buty :) Pamiętam jak Ari była szczeniakiem zostawiliśmy ją samą w domu. Tata kupił jej wypasione legowisko, aby tam wygodnie sobie spała. Jak wróciliśmy do domu z legowiska została tylko powłoka, a jej wnętrze, jakieś białe włókno, rozniesione było po całym pokoju. Wyglądało to tak, jakby dywan zmienił swój design z zielonego na zielono-biały. W ogóle musieliśmy w tym czasie usuwać z jej zasięgu wszystkie rzeczy z materiału, bo jak tylko się nudziła, dobierała się do wszystkiego. Lekarstwem na te dzialania było zmęczenie psa zanim został sam w domu i profilaktycznie usunięcie kuszących ją rzeczy.
UsuńMoje psy tez bardzo lubią orzechy :) ale nie wpadły na to żeby siedzieć pod drzewem :D
OdpowiedzUsuńKurcze pies utył po orzechach :D musiał na prawdę tego sporo wsunąć
Zdecydowanie zbyt wiele :) Ari po prostu w ciągu kilku dni utyła. Bałam się o jej wątrobę, czy nie spuchła., bo miałam wrażenie, że jest "nadmuchana". Dzwoniłam do weterynarza, powiedział, aby się nie martwić, tylko obserwować psa, czy zachowuje się normalnie. Niestety labradory mimo że są syte, jak tylko zobaczą coś do jedzenia pałaszują bez umiaru. Na spacerach cały czas "poluje", szuka, wącha. Mamy niezły ubaw, obserwując jej zachowanie, ale trzeba mieć jak przy dziecku oczy z tyłu głowy, bo nawet spleśniały kawałek chleba jako zdobyczny zostaje spałaszowany. Ari wie, że robi źle i że będę się złościć, ale i tak robi swoje.
UsuńDobrze,że przeczytałam ten wpis.Mam podobny problem z jesiennym tyciem mojej Busi.Dotychczas wydawało mi się,że taka jej uroda i że jest to wynikiem zmniejszającej się,wraz z pogarszaniem się pogody,dawki ruchu.Nigdy nie skojarzyłam tego z orzechami,które rosną w ogrodzie i do,których Busia ma nieskrępowany dostęp.Każdej jesieni,rankiem biegniemy pod orzecha na wyścigi.Ja,żeby pozbierać,Busia,żeby pochrupać.Jedynym moim zmartwieniem były skorupki,które też w jakiejś części,zapewne dostają się do jej żołądka.A tu olśnienie.Być może,że faktycznie to orzechy są winne jej nadwagi.Przecież orzechy spadają całą dobę,a ja nie jestem w stanie tropić suni bez przerwy.Mój przypadek jest beznadziejny,bo orzecha nie wytnę i ogrodzić się go nie da,ale może niewielkie ogrodzenie wokół gałęzi wyglądających zza płotu byłoby dla Ari jakimś rozwiązaniem?
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń