Czy burmistrzem zawsze musi być człowiek?
To pytanie może wydawać się absurdalne, bo kto inny miałby startować
w wyborach na stanowisko burmistrza? Okazuje się, że w Stanach Zjednoczonych
mieszkańcy małej miejscowości złamali wszelkie zasady i w wyborach na burmistrza
wystawili kandydata, jakiego nikt się nie spodziewał – psa.
Wszystko zaczęło się w 1981 roku w miasteczku Sunol w
Kalifornii. W wyborach startowało trzech kandydatów: dwóch mężczyzn i pies o
imieniu Bosco, który z łatwością pokonał ludzi w wyścigu na fotel burmistrza. Czarny
mieszaniec labradora i rottweilera mieszkał przed wyborami z rodziną Stillmanów,
a po nich stał się maskotką całego miasta, sprawując funkcję honorowego
burmistrza aż do śmierci w 1994 roku. Bosco bardzo troszczył się o lokalną
społeczność, będąc obecnym zawsze tam, gdzie się coś działo. Jego ulubionym
miejscem do obserwacji zachowania mieszkańców był lokalny bar. Jeśli z baru
wychodził pijany gość, Bosco momentalnie podchodził do niego i nie odstępował
na krok, pilnując, aby ten trafił bezpiecznie do domu. To oczywiście nie było
jedyne zajęcie Bosco. Burmistrz Sunol sprawował głównie funkcje
reprezentacyjne, prowadząc coroczne parady z okazji Halloween, pojawiał się na
lokalnych festynach, imprezach i spotkaniach towarzyskich. Kiedy w 1987 roku wybuchł
pożar w miejscowym 125-letnim browarze, Bosco zatroskanymi oczami śledził walkę
strażaków z ogniem, siedząc obok wozów strażackich. Poza służbowymi obowiązkami
Bosco bardzo dbał o rozwój swojego elektoratu, czego efektem była cała horda
czarnych jak smoła szczeniąt. Międzynarodową sławę burmistrz Sunol zyskał za
sprawą komunistycznej gazety „Peoples Daily”, w której Chińczycy udowadniali,
że demokratyczne wybory nie działają. Odmiennego zdania byli oczywiście
mieszkańcy Sunol, dla których właśnie wybór Bosco był symbolem demokracji i
wolności. Choć od śmierci Bosco minęło wiele lat, mieszkańcy ciągle o nim
pamiętają. W 1999 roku został otwarty bar „Kość Bosco”, w którym piwo nalewane
jest prosto z figury psa, co sprawia wrażenie jakby pies sikał do kufla. Cóż…
to jest Ameryka.
Kilka lat później, w 2008 roku, bardziej standardowo uczczono
pamięć burmistrza. Przed budynkiem pocztowym, pod zegarem odsłonięto odlany z
brązu pomnik Bosco, upamiętniający psa w typowej dla niego pozie, z wywieszonym
językiem i czerwona chustką na szyi. Bosco przeszedł do historii jako pierwszy
burmistrz-pies.
Rządy Bosco najwyraźniej zainspirowały mieszkańców Rabbit
Hash, niewielkiej miejscowości w stanie Kentucky. Od 1998 roku w wyborach na
burmistrza nie wygrał ani raz człowiek, choć do rywalizacji ze zwierzętami
startowali, przegrywając za każdym razem z kretesem. Pierwszym burmistrzem
został Goofy, a po nim nastał czas Juniora. Obecnie urząd burmistrza sprawuje
pierwszy raz suczka border collie Lucy Lou, której konkurentami było 14 innych
zwierząt oraz jeden człowiek. Federalna Komisja Wyborcza składała swoje
zastrzeżenia, ale uznano że stanowisko burmistrza w miasteczku pełni funkcję
wyłącznie prestiżową, dlatego wynik wyborów uznano. Większość mieszkańców jest
zadowolona ze sposobu wywiązywania się z obowiązków burmistrza przez Lucky Lou,
które dotyczą przede wszystkim działalności marketingowej.
Zwycięzcą wyborów w Divide, miasteczku w stanie Kolorado,
został bloodhound Pa Kettle, który zastąpił na stanowisku burmistrza kota
Waltera. Wybory te jednak miały charakter wyłącznie symboliczny, bowiem
towarzyszyły zbiórce pieniędzy na schronisko dla zwierząt.
Jakkolwiek wydaje nam się to dziwne, warto zastanowić się
chwile nad tym, co motywowało mieszkańców do tak radyklanych kroków: czy był to
zabieg wyłącznie marketingowy? Nie sądzę, bo w 1981 roku nie było ani Internetu,
ani komórek, a wieści roznosiły się znacznie wolniej niż obecnie. Może po
prostu uznali, że sami dobrze sobie poradzą w funkcjonowaniu lokalnej
społeczności i nie potrzebują burmistrza? Albo też wybierając psa chcieli
przekazać politykom, że oczekują od nich takich cech, jakie ma pies: przede
wszystkim jest przyjacielem człowieka, wiernym i oddanym, mającym małe
potrzeby, nie dającym się korumpować, pozbawionym arogancji i nie oceniającym
ludzi po ich przydatności w realizacji swoich celów. Może to właśnie jest takie
proste.
Artykuł o psie burmistrzu dedykuję kandydatom w
przyszłorocznych wyborach do parlamentu i
samorządów.
Źródło: psy24.pl, wp.pl, roadsideamerica.com
Politykom daleko do lojalności i wierności, poglądy zmieniają nader często. P.S. Sikający w barze pies jest mega. Takie coś to tylko w Stanach...
OdpowiedzUsuńZabawnie to wygląda, nie powiem. Tak na marginesie ludzie w tych miasteczkach mają chyba sporo dystansu do wielu spraw, że wybierają psy na burmistrza. Nie wyobrażam sobie tego w Polsce.
UsuńŚwietne podsumowanie artykułu! Politycy powinni służyć wyborcom (społeczeństwu), a nie panować nad nimi!
OdpowiedzUsuńNiezły tekst. Taki eksperyment przydałby się też u nas. Może niektórzy burmistrzowie by się ogarnęli ze strachu, że też przegrają z kretesem
OdpowiedzUsuńDobrze piszesz
OdpowiedzUsuń