Czy burmistrzem zawsze musi być człowiek?

http://www.blogroku.pl/2014/kategorie/czy-burmistrzem-zawsze-musi-bya-czl-owiek-,c94,tekst.html



To pytanie może wydawać się absurdalne, bo kto inny miałby startować w wyborach na stanowisko burmistrza? Okazuje się, że w Stanach Zjednoczonych mieszkańcy małej miejscowości złamali wszelkie zasady i w wyborach na burmistrza wystawili kandydata, jakiego nikt się nie spodziewał – psa. 


Wszystko zaczęło się w 1981 roku w miasteczku Sunol w Kalifornii. W wyborach startowało trzech kandydatów: dwóch mężczyzn i pies o imieniu Bosco, który z łatwością pokonał ludzi w wyścigu na fotel burmistrza. Czarny mieszaniec labradora i rottweilera mieszkał przed wyborami z rodziną Stillmanów, a po nich stał się maskotką całego miasta, sprawując funkcję honorowego burmistrza aż do śmierci w 1994 roku. Bosco bardzo troszczył się o lokalną społeczność, będąc obecnym zawsze tam, gdzie się coś działo. Jego ulubionym miejscem do obserwacji zachowania mieszkańców był lokalny bar. Jeśli z baru wychodził pijany gość, Bosco momentalnie podchodził do niego i nie odstępował na krok, pilnując, aby ten trafił bezpiecznie do domu. To oczywiście nie było jedyne zajęcie Bosco. Burmistrz Sunol sprawował głównie funkcje reprezentacyjne, prowadząc coroczne parady z okazji Halloween, pojawiał się na lokalnych festynach, imprezach i spotkaniach towarzyskich. Kiedy w 1987 roku wybuchł pożar w miejscowym 125-letnim browarze, Bosco zatroskanymi oczami śledził walkę strażaków z ogniem, siedząc obok wozów strażackich. Poza służbowymi obowiązkami Bosco bardzo dbał o rozwój swojego elektoratu, czego efektem była cała horda czarnych jak smoła szczeniąt. Międzynarodową sławę burmistrz Sunol zyskał za sprawą komunistycznej gazety „Peoples Daily”, w której Chińczycy udowadniali, że demokratyczne wybory nie działają. Odmiennego zdania byli oczywiście mieszkańcy Sunol, dla których właśnie wybór Bosco był symbolem demokracji i wolności. Choć od śmierci Bosco minęło wiele lat, mieszkańcy ciągle o nim pamiętają. W 1999 roku został otwarty bar „Kość Bosco”, w którym piwo nalewane jest prosto z figury psa, co sprawia wrażenie jakby pies sikał do kufla. Cóż… to jest Ameryka. 


Kilka lat później, w 2008 roku, bardziej standardowo uczczono pamięć burmistrza. Przed budynkiem pocztowym, pod zegarem odsłonięto odlany z brązu pomnik Bosco, upamiętniający psa w typowej dla niego pozie, z wywieszonym językiem i czerwona chustką na szyi. Bosco przeszedł do historii jako pierwszy burmistrz-pies.


Rządy Bosco najwyraźniej zainspirowały mieszkańców Rabbit Hash, niewielkiej miejscowości w stanie Kentucky. Od 1998 roku w wyborach na burmistrza nie wygrał ani raz człowiek, choć do rywalizacji ze zwierzętami startowali, przegrywając za każdym razem z kretesem. Pierwszym burmistrzem został Goofy, a po nim nastał czas Juniora. Obecnie urząd burmistrza sprawuje pierwszy raz suczka border collie Lucy Lou, której konkurentami było 14 innych zwierząt oraz jeden człowiek. Federalna Komisja Wyborcza składała swoje zastrzeżenia, ale uznano że stanowisko burmistrza w miasteczku pełni funkcję wyłącznie prestiżową, dlatego wynik wyborów uznano. Większość mieszkańców jest zadowolona ze sposobu wywiązywania się z obowiązków burmistrza przez Lucky Lou, które dotyczą przede wszystkim działalności marketingowej.  



Zwycięzcą wyborów w Divide, miasteczku w stanie Kolorado, został bloodhound Pa Kettle, który zastąpił na stanowisku burmistrza kota Waltera. Wybory te jednak miały charakter wyłącznie symboliczny, bowiem towarzyszyły zbiórce pieniędzy na schronisko dla zwierząt.  


Jakkolwiek wydaje nam się to dziwne, warto zastanowić się chwile nad tym, co motywowało mieszkańców do tak radyklanych kroków: czy był to zabieg wyłącznie marketingowy? Nie sądzę, bo w 1981 roku nie było ani Internetu, ani komórek, a wieści roznosiły się znacznie wolniej niż obecnie. Może po prostu uznali, że sami dobrze sobie poradzą w funkcjonowaniu lokalnej społeczności i nie potrzebują burmistrza? Albo też wybierając psa chcieli przekazać politykom, że oczekują od nich takich cech, jakie ma pies: przede wszystkim jest przyjacielem człowieka, wiernym i oddanym, mającym małe potrzeby, nie dającym się korumpować, pozbawionym arogancji i nie oceniającym ludzi po ich przydatności w realizacji swoich celów. Może to właśnie jest takie proste.      

Artykuł o psie burmistrzu dedykuję kandydatom w przyszłorocznych wyborach do parlamentu i  samorządów. 

Źródło: psy24.pl, wp.pl, roadsideamerica.com
 

Related Posts

zwycięstwo 8917497899225168951

5 komentarzy

  1. Politykom daleko do lojalności i wierności, poglądy zmieniają nader często. P.S. Sikający w barze pies jest mega. Takie coś to tylko w Stanach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawnie to wygląda, nie powiem. Tak na marginesie ludzie w tych miasteczkach mają chyba sporo dystansu do wielu spraw, że wybierają psy na burmistrza. Nie wyobrażam sobie tego w Polsce.

      Usuń
  2. Świetne podsumowanie artykułu! Politycy powinni służyć wyborcom (społeczeństwu), a nie panować nad nimi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezły tekst. Taki eksperyment przydałby się też u nas. Może niektórzy burmistrzowie by się ogarnęli ze strachu, że też przegrają z kretesem

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *