Nasz debiut na wystawie psów rasowych
Ostatnia
sobota listopada była, zarówno dla mnie jak i Kardamona, dniem wyjątkowym. Po
raz pierwszy uczestniczyłam w wystawie psów rasowych nie jako obserwator i
szalony fotograf, ale jako wystawca. Pobudka bladym świtem w sobotni, mroźny
poranek nie stanowiła problemu, bo tak oto materializowało się jedno z moich
marzeń. Na wystawie pojawiliśmy się całą rodziną kilka minut po ósmej. Całe
wydarzenie odbywało się na dwóch poziomach Nowodworskiego Ośrodku Sportu i
Rekreacji. Chihuahuy zostały ulokowane na górze.
Nie ukrywam,
że obawiałam się bardzo tego naszego pierwszego występu. Kardamon ma zaledwie
sześć miesięcy i jego żywotność oraz iście latynoski temperament nie ułatwiają
zadania. Mimo że w naszym codziennym życiu nie sprawia żadnych problemów i
współpracuje z rodziną w sposób wręcz modelowy, to w jego charakterze leżą
spore pokłady takiej słodkiej przekory, które opisać można zdaniem: rozumiem,
co do mnie mówisz, ale wiesz przecież, że mam diabła za kołnierzem, więc musisz
mi wybaczyć. Samo ogarnięcie ekscytacji Kardamona zajęło sporo czasu. Był to w
końcu jego pierwszy, tak bliski kontakt z psami poza Ari, odkąd opuścił
hodowlę. Był tak szczęśliwy, że bałam się trzymać go na ringówce, żeby nie
zrobić mu krzywdy, bo gnał do przodu, chcąc przywitać się z każdym obecnym na
wystawie psem. Upłynęło dobre pół godziny, zanim minęła pierwsza faza radości. Postanowiłam
wyjść z nim na ring jeszcze przed rozpoczęciem oceniania bolończyków, które
występowały jako pierwsze, aby przećwiczyć to, co trenowaliśmy w domu. Kardamon
potraktował to jako świetną zabawę i ponownie zaczął ciągnąć, chcąc zwiedzić
jak największą część syntetycznej trawy, którą ułożono na podłodze. Pojawienie
się innych psów na ringu, których wystawcy podobnie jak my chcieli przećwiczyć
prezentację, okazało się dla Kardamona kolejnym zaproszeniem do poznania kumpli
wyrażanym entuzjastycznymi skokami i bieganiem za nimi. Kiedy przez moment
byliśmy sami na ringu, mój maluch uspokoił się i pięknie zataczał kółeczko. Po
kilkunastu minutach poproszono wszystkich o zejście z ringu. Wybiła godzina
dziewiąta.
Te dwadzieścia
minut oczekiwania było chyba najgorsze. Minuty ciągnęły się jak godziny, a
zdenerwowanie i podniecenie rosły z każdą chwilą. Uspakajało mnie jedynie zbyt
częste przeczesywania uszu Kardka. W końcu przyszedł nasz moment. Zdecydowanym
krokiem weszłam na ring i szłam przed siebie nie patrząc na Kardamona i modląc
się, aby na niego nie wpaść. Ringówkę trzymałam napiętą, ale i tak czułam, że
mój psiak okazuje zdecydowanie za dużo entuzjazmu. Jednak na samym przejściu
ocena się nie kończy. Szczerze mówiąc, najbardziej przerażał mnie stolik i
ocena przez sędziego. Jak się okazało, moje obawy były bezpodstawne. Kardamon
otrzymał pierwszą lokatę i ocenę wybitnie obiecujący. Pierwszy egzamin
Kardamon, a poniekąd również i ja zdaliśmy celująco.
Na tym udział
w konkursie się nie kończył. Musieliśmy czekać jeszcze na porównanie z suczką, która wygrała w swojej kategorii. Niestety to co udało nam
się za pierwszym razem, okazało się zgubne przy drugiej prezentacji. Kardamon
najwyraźniej nie miał już ochoty na robienie kółeczka, a atrakcyjna koleżanka,
dumnie krocząca za nim, tak go zafascynowała, że zapomniał o bożym świecie. Sędzia
z uśmiechem pogratulował nam występu i powiedział, że muszę jeszcze popracować
nad entuzjazmem Kardamona. Tak więc suczka przeszła do finałów, w którym
wybierano najlepszego szczeniaka wystawy wśród wszystkich ras. Mimo wszystko,
sądzę iż taki wynik jak na pierwszy raz na ringu jako wystawca i pies
wystawowy, zrobiliśmy kawał dobrej roboty! Następnym razem pojawię się jednak
na wystawie zdecydowanie wcześniej, aby Kardamon miał więcej czasu na okazanie
swojej radości przed rozpoczęciem, a nie w trakcie konkursu.
Póki co
planujemy krótką przerwę od wystaw. Czekamy na wiosenne imprezy, a wtedy
zobaczę, co dalej. Jedno mogę Wam zagwarantować, będzie można nas spotkać na
Międzynarodowej Wystawie Psów w Starej Miłosnej (pod Warszawą) w lipcu 2015
roku. Zawsze bywaliśmy na tej wystawie i wprost nie mogę się doczekać, kiedy
przyjdę na nią jako wystawca wraz ze moim psem!
Jeśli macie
jakieś rady, pomysły czy doświadczenia dotyczące wystawiania psa, chętnie z
nich skorzystam.
piękny piesek, życzę powodzenia na kolejnych wystawach ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo za życzenia. To bardzo miłe z Twojej strony!
UsuńAleż on jest śliczny, już za sam wygląd zasługuje na medal :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Przekażę Kardamonowi :)
Usuńprawdziwe cudo.. ja nigdy nie byłam za malucimi piesiami kiedyś ale ten serce skradł od razu :)) wszystkiego dobregoo
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Karduś szybko podbija serca innych :D Dziękujemy :)
UsuńHe he sposób w jaki pisałaś tak mnie wciągnął, że zachowywałam się jak Twoja pociecha, czyli ze zgubnym entuzjazmem. Jak na pierwszy raz to myślę, że świetnie sobie poradził i to w tak młodym wieku. Przygoda się liczy, sukcesy inną drogą. Powodzenia na 2015, myślę, że będzie owocny.
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo! :) Mamy nadzieję, że szybko uda nam się zdobyć uprawnienia hodowlane.
Usuń