Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych w Warszawie: Dzień #2

Szczeniak amstaffa o zabójczym spojrzeniu.
Dzisiejszego dnia odbyła się kolejna część Międzynarodowej Wystawy Psów w Warszawie. Tego dnia na ringach miały zaprezentować się głównie psy z grupy molosów, psów ozdobnych i jamników. Te ostatnie przez cały dzień zajmowały dwa pierwsze ringi.

Chiński grzywacz podczas przeglądu uzębienia.
Weszłyśmy na teren płyty głównej z kilkuminutowym opóźnieniem i zaczęłyśmy robić zdjęcia. Tak jak poprzednio szybko rozdzieliłyśmy się. Z zadowoleniem zauważyłam, że niebieska odmiana doga niemieckiego wciąż była na ringu. Przyznam, że jest to moje ulubione umaszczenie tej rasy. Zrobiłam kilka zdjęć i podeszłam do ringu obok, gdzie wystawiane były bernardyny. Kilka ujęć dalej znajdowałam się już przy szwajcarskich psach pasterskich, a następnie przy jamnikach. Po chwili zauważyłam piękne molosy, howavarty. One również zostały sfotografowane, a ja powróciłam do jamników, by chwilę później udać się w stronę innych molosów. Po drodze udało mi się złapać w obiektywie uroczego szczeniaka amstaffa. Gdy sfotografowałam większość ringów udałam się na polowanie poszczególnych psiaków krążących pomiędzy nimi. Znalazłam szpica wilczego, nagiego psa meksykańskiego (w sweterku!), landseera i rottweilera. Wtedy skierowałam się do bokserów. Zrobiłam im kilka zdjęć i wpadłam na mamę. Wspólnie sfotografowałyśmy bulldoga de Bordeaux i bernardyna odpoczywającego w cieniu drzew. Odnalazłyśmy także akitę z właścicielem. 

Chihuahua na ringu.
Ruszyłyśmy w stronę kolejnych ringów. Wpadłyśmy na jedynego na wystawie pondeco z Ibizy. Okazja nie mogła przejść nam koło nosa, więc i ten psiak został sfotografowany. Zostałyśmy otoczone psami rasy syberian husky i alaskan malamute. Spędziłyśmy kilka minut podziwiając alaskany w akcji przy okazji robiąc im kilka zdjęć. Pomiędzy kolejnymi rundkami tych psów po ringu sfotografowałam trzymiesięcznego pieska rasy chow-chow, który nie chciał pokazać swojej uroczej mordki jakby wstydząc się aparatu. Udało mi się jednak zrobić dwa zdjęcia. Zostawiłam pociesznego misia w spokoju, by mógł zasnąć. Gdy alaskany zeszły z ringu na ich miejsce wszedł jedyny, i bardzo wyczekiwany przeze mnie, pies rasy caanan dog. Stałam i obserwowałam całe jego wystąpienie. Niestety psiak nie urzekł sędziów tak samo jak mnie. Ruszyłam dalej. Moja mama zniknęła mi z oczu, prawdopodobnie robiła wtedy zdjęcia akit na ringu. Znalazłam się w części, która większości niedoświadczonym psiarzom i nie tylko, wydaje się prawdziwą wystawą psów. Pieski poprzystrajane kokardkami, czesane po raz trzydziesty z rzędu, zaganiane panie robiące im przedziałki i spryskujące sierść lakierem. Znalazłam dwa spaniele kontynentalne z odmiany papillon, które dopiero czekały na swoją kolej. Jeden wygrzewał się na słońcu podczas, gdy drugi jadł mokrą karmę pod czujnym okiem właścicielki, by nie ubrudził sierści. Zapytałam, czy mogę zrobić zdjęcie. Kobieta oczywiście pozwoliła. Wygrzewający się w słońcu piesek pięknie zapozował, a ja podziękowałam i ruszyłam ku najmniejszym psom na świecie, chihuahua’om. Jeden ze szczeniaczków, z podniecenia towarzyszącemu poznaniu nowej koleżanki tej samej rasy, poruszał się tylko i wyłącznie za pomocą nagłych i niespodziewanych skoków w bok. Chihuahua’y na ringu były już mniej skoczne. Udałam się w stronę chińskich grzywaczy i udało mi się uchwycić moment przeglądu uzębienia u jednego z psów całkowicie pokrytych włosem. Obie odmiany grzywaczy startowały w tych samych kategoriach – nie było podziału. Opuściłam je jednak szybko, by zdążyć na pokaz maltańczyków. Pięknie prezentujące się na ringu białe pieski zostały sfotografowane, a ja zniknęłam przy ringu z gryfonikami. Po jednym ujęciu (psów było mało) znalazłam trzy rosyjskie toy’e, które były tak ruchliwe, że żadne z trzech wykonanych przeze mnie zdjęć, nie można nazwać udanym.

Jamniki.
Zadzwonił mój telefon. Szybko wygrzebałam go z odmętów plecaka i odebrałam go. Dzwoniła moja mama:
- Na trzecim ringu jest niezłe zamieszanie! – powiedziała z wyraźnym przejęciem – Klasa championów owczarków środkowoazjatyckich jest pełna emocji.
- Zaraz tam będę, ale najpierw zrobię zdjęcia jeszcze shih tzu i bostonom.
Znalazłam pierwszego shih tzu na stoliku trymerskim. Psiak miał założoną niebieską kokardę, a włosy z „grzywki” postawione były na lakier. Jego właścicielka była w trakcie robienia mu przedziałka, gdy zgodziła się na sfotografowanie psa. Po chwili byłam już przy boston terrierach. Jak się okazało, nasi znajomi wystawiali właśnie swoją suczkę tej rasy. Przez kilka minut obserwowałam jej wyczyny na wybiegu. Końcowym efektem było zdobycie przez LouLou drugiej lokaty i oceny doskonałej. Zamieniłam kilka słów z właścicielami pieska, pogratulowałam im i pożegnałam się, bo wiedziałam, że mama na mnie czeka. Nie byłabym jednak sobą, gdyby nie zatrzymała się na widok czarnego pudla w całej swojej okazałości. Szybko zrobiłam mu zdjęcie i pognałam dalej. Znalazłam kolejne pudle. Je również sfotografowałam. Wracając na ścieżkę prowadzącą do płyty głównej natknęłam się na husky’ego syberyjskiego. Pstryk! O, pomerian. Pstryk! O, basenji na ringu. Pstryk! Wtedy już naprawdę zaczęłam wracać, ale los chciał, że wpadłam na państwa z psem, który dziwnie mi przypominał znaną przeze mnie rasę, ale nie chcąc się zbłaźnić zapytałam.

Łajka zachodniosyberyjska.
- To jest łajka zachodniosyberyjska.
Nie wierzyłam we własne szczęście. Pokaz tej rasy zakończył się dobre kilkadziesiąt minut temu, a ten pies, który stał przede mną był jedynym przedstawicielem tej rasy! Zrobiłam zdjęcie, podziękowałam i dosłownie pobiegłam w stronę ringów o początkowych numerach. Zatrzymałam się tylko na chwilę, by sfotografować owczarka pirenejskiego. Pognałam w stronę trójki. Mojej mamy tam nie było, a na ringu nie było już owczarków środkowoazjatyckich. Znalazłam ją pomiędzy czwartym a piątym ringiem, gdzie wystawiane były nowofundlandy i psy tosa. Bez słów porozumiałyśmy się, że ona zostaje przy kuzynach labradorów, a ja idę z wizytą do japońskiej rasy molosów. Miałam okazję oglądać walkę o tytuł najlepszego psa w rasie. Po kilku zdjęciach razem z mamą udałyśmy się na ringi, gdzie wystawiane były sznaucery i pinczery.

 

Kilka zdjęć i znalazłam moje ukochane dobermany. Los chciał, że przesympatyczna właścicielka ustawiła jednego z swoich psów tak, że zdjęcie, które zrobiłam było perełką. Podziękowałam serdecznie i odnalazłam mamę, która zrobiła zdjęcie jednemu ze sznaucerów na stoliku trymerskim. Wspólnie poszłyśmy w stronę ringu z buldogami francuskimi. Jeden z psiaków wolał pozować mojej mamie niż mnie, więc udałam obrażenie wywołując tym samym chichot jego właścicieli. Podziękowałyśmy i wróciłyśmy na płytę główną. Zaraz po wejściu zrobiłam zdjęcie border terierowi, który czekał wraz z właścicielką na konkurs Młodych Prezenterów. Życzyłam szczęścia i pobiegłam dalej. Zrobiłam zdjęcie pierwszemu napotkanemu dziś samoyedowi i dołączyłam do mamy. Obie stwierdziłyśmy, że to co mogłyśmy sfotografować zostało sfotografowane, więc pora wracać do domu. Wtedy je zobaczyłyśmy.

Dwa niebieskie dogi niemieckie. Jeden z nich leżał na kocu, a drugi zaraz obok niego. Całość wyglądała iście bajecznie, jak fototapeta. Niewykorzystanie takiej okazji byłoby grzechem, więc sięgnęłam po aparat z niemal wyczerpaną baterią i zrobiłam im kilka zdjęć. Psy prezentowały się tak dostojnie, że każdy kto je zauważył szedł w nasze ślady. Aparat się wyładował. Czas wrócić do domu i podsumować ten niezwykły dzień.


O tytuł najbardziej wzruszającej sytuacji mogą walczyć dwa momenty. Pierwszą z nich jest wygrana najlepszego psa w rasie tosa. Właścicielka padła na kolana i wtuliła się w swojego psa, a ten kładąc jej pysk na ramieniu cały ją obślinił. Nie zważała na to. Pocałowała go w pysk, a oczy miała pełne łez. Drugim momentem była reakcja zarówno psa jak i właścicielki w walce o tytuł CACIB. Najbardziej agresywny owczarek środkowoazjatycki i drobny wystawca. Wśród oglądających przeszedł szmer zdziwienia i powątpiewania. Para nie tylko udowodniła, że są zgrani, ale i najlepsi. Kulminacyjnym momentem było przybicie „łapy”, a raczej obu łap. Wielki pies przewyższał wzrostem właścicielkę. Był to gest zwycięstwa, gest wspólnego sukcesu.

„Twój człowiek to jedyna istota na świecie,
która bardziej kocha Ciebie niż siebie samego”.

Ta wystawa była niewątpliwie jednym z najlepszych punktów całych moich wakacji. Psy, wdzięczne spojrzenia i merdające ogony to coś czego potrzebuje każdy człowiek. „Pies to jedyna istota na świecie, która bardziej kocha Ciebie niż siebie samego” powiedział kiedyś, amerykański humorysta i wielki miłośnik psów, Josh Billings. Ja myślę, że działa to również w stwierdzeniu skierowanym do psów: „Twój człowiek to jedyna istota na świecie, która bardziej kocha Ciebie niż siebie samego”.

zdjęcia: (c) Weronika Tomaszewska | Proszę, uszanuj prawa autorskie i podaj "http://psia-rada.blogspot.com/" jako źródło pochodzenia w przypadku kopiowania lub powielania jakiejkolwiek treści lub zdjęcia


POLECAM KSIĄŻKĘ:



Related Posts

wystawa 2797324347269760810

9 komentarzy

  1. Pełen dynamiki, ciekawy wpis. R-ka, masz olbrzymią wiedzę o psach! Gratuluję! : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super relacja, aż chciałoby się dowiedzieć jeszcze więcej. Masz fajny styl. Gratulacje. Czekamy na galerię zdjęć, bo te które już zamieściłaś są świetne. Aż żałuję, że nie byłam na tej wystawie. Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzrok amstaffa bezcenny:)! A dogi niemieckie CUDO! Nie dziwię się, że się zauroczyłaś!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że mój artykuł został odebrany tak pozytywnie! Naprawdę dodaje mi to motywacji :D Galeria już naprawdę niedługo. Przygotowałam dla was również niespodziankę na pierwsze urodziny Psiej Rady :)
    PS We wrześniu idę na 3 inne wystawy, a relacje oczywiście pojawią się na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Amstaff jest naprawdę super! Fajna relacja z wystawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne ujęcia psów i ciekawa relacja z wystawy. Moi faworyci to amstaff i dogi, a ostatnie zdjęcie świetnie oddaje wieź między psem a jego właścicielem. Gratuluje fotografowi:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie mogłam być na wystawie, bo byłam nad morzem. Super że zrobiłaś galerię z wystawy, fajne fotki, psiaki urocze, nieźle się napracowałaś. Dzięki wpisom i galerii poczułam się tak, jakbym tam była. Super sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zdjęć napstrykałyście! Niektórych ras w ogóle nie znałam. Super sprawa. Chihuahua z podkulonym ogonem to mój number 1!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Galeria zdjęć z wystawy już jest uzupełniona ;) Mamy tam około 160 zdjęć, więc serdecznie zapraszamy!

      Usuń

emo-but-icon

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *